18 stycznia, 2014

Rozdział szósty ,,Tam gdzie spadają anioły"


Ten rozdział dedykuję wszystkim aniołom, którym nie udało się dostać do królestwa niebieskiego przed czasem.


***

,,Ty skaczesz, ja skaczę, pamiętasz?" 

ang. You jump, I jump, remember?  - Jack Dawson w filmie ,,Titanic"

***


~Blair~


Bóg ma dla Ciebie szczególny plan. 


- Co?- zapytałam nieprzytomnym głosem kiedy podniosłam swoją głowę z nad wachlarza kwiatów, który prawdopodobnie musiałam przygnieść swoim grubym ciałem podczas snu. Rozejrzałam się dookoła ale nie zobaczyłam niczego z wyjątkiem oceanu, który w tamtym momencie przybrał najpiękniejszy odcień błękitu jaki kiedykolwiek widziałam. To dziwne bo jeszcze zaledwie kilka godzin temu, które dla mnie wydawały się wiecznością, było wzburzone a nad moją głową zbierały się czarne chmury. 


Tam gdzie spadają anioły jest i miejsce dla ciebie. Ale to nie twoja pora. Nie twój czas. Bóg prowadzi na to miejsce kogoś innego.


Spojrzałam w górę próbując zlokalizować źródło dźwięku. Nie byłam zdziwiona faktem, że znowu słyszę dziwne i niestworzone rzeczy.
Zmrużyłam oczy kiedy zerwał się silny wiatr, który targał mym ciałem zarówno tak jak moją duszą. Zatkałam uszy próbując odpędzić głosy, które wypalały w mojej duszy coraz to większą dziurę. Szeptały mi pokrzepiające rzeczy, co było raczej rzadko spotykane przy klinicznie stwierdzonej schizofrenii paranoidalnej. W pewien sposób dodawały mi otuchy i rozwiewały wszystkie moje obawy. 

Kiedy wiatr ustąpił, zabrałam dłonie z uszu i powoli wstałam z ziemi, która w tamtym momencie była skuta lodem. Zmarszczyłam brwi kiedy dotykając bryłki lodu, nie poczułam nieprzyjemnego zimna a jedynie przyjemne mrowienie, rozpływające się od palców po sam czubek głowy.
Spojrzałam w przeciwnym kierunku. 

Zdziwiłam się kiedy dostrzegłam, że piękne i spokojne morze, przybrało teraz zupełnie biały odcień. Było zamarznięte zupełnie tak jak moje serce. 
Nie wiedziałam co ze sobą zrobić toteż usiadłam po turecku na twardym lodzie, podkurczając kolana do brody. Objęłam swoimi dłońmi nogi i zaczęłam się kołysać w rytm wiatru, który z minutę na minutę wiał z coraz większą siłę. 
Straciłam rachubę czasu. Nie wiedziałam czy spędziłam w tamtym miejscu godzinę, dzień czy może miesiąc.. wiedziałam tylko tyle, że nie chcę tam zostać. Chcę wrócić do swojego domu, gdziekolwiek w tamtym momencie się znajdował. Wiatr był ciepły i przyjemny... w jego objęciach czułam się bezpiecznie i wiedziałam, że nic mi nie groziło. Nikt nie mógł mnie skrzywdzić. Zaprzeczałam sama sobie. Jeszcze przed chwilą twierdziłam, że chcę jak najprędzej wrócić do siebie. Do Londynu. Do małej klitki w centrum miasta. 
Mimo iż nudziłam się jak mops, wiedziałam, że nie będę musiała już więcej cierpieć.
Przecież tego właśnie chciałam, prawda? Być wolną od problemów i wszystkich innych trosk. 
To dlaczego kiedy w końcu się od tego uwolniłam czuję taką samą pustkę jak przedtem?
Nie było mi dane długo nad tym myśleć ponieważ mój mały, bezpieczny azyl nagle zaczął się trząść. Zerwałam się na równe nogi kiedy ziemia, a raczej lód, zaczął pode mną pękać, tworząc coraz to większą dziurę.

Bóg zesłał na ziemię twojego anioła stróża. Zaopiekuj się nim tak jak on zaopiekuje się twoją lewą połową serca. Zostało podzielone na dwie części.  Jedna z nich należy do Niego zaś drugą musisz sama odzyskać. Jest ona ukryta głęboko w twoim wnętrzu. Nie pozwól aby zniknęła na zawsze.


Spojrzałam w niebo, szukają źródła dźwięku, kiedy błyskawica rozświetliła niebo. Odskoczyłam jak poparzona bojąc się się porażenia elektrycznego.

Wskoczyłam prosto do lodowatej wody.
Na początku był szok, bo zanim zdążyłam się zorientować, że znajduje się w wodzie, potężne fale zaczęły spychać moje ciało z dala od lądu, gdzie nikt nie mógł mnie uratować. Poczułam palenie w płucach kiedy nie mogłam nabrać w nie kolejnych dawek tlenu. Tonęłam próbując się czegoś rozpaczliwie złapać. Moje nogi jak zwykle odmówiły posłuszeństwa więc nie miałam żadnych szans na wypłynięcie. Kiedy obraz tracił na ostrości a dno w niebezpiecznie szybkim tempie zbliżało się do moich pleców, poczułam czyiś ciepły dotyk na mojej dłoni. Widziałam tylko niewyraźny zarys postaci, z którego mogłam wywnioskować, że jest to mężczyzna. Przyciągnął mnie delikatnie do swojego muskularnego ciała, zamykając mnie w mocnym uścisku. Opór jaki wywierała na nasze ciała woda, nie przeszkadzał mu. 
Poczułam dotyk jego miękkich warg na swoich ustach, kiedy zaczął wdmuchiwać w moje tlen, po chwili wypełniając nim moje palące płuca. To nie było całowanie, ale wydawało się równie przyjemne. Nie czułam się już martwa. Moje płuca wypełniał tlen, który pozwoli mi na wydostanie się z otchłani oceanu. Kiedy się ode mnie oderwał spojrzał na mnie swoimi przenikliwymi zielonymi oczami. Widać było w nich iskierkę radości, nadziei ale także troski i zmartwienia. Były niczym dwa błyszczące szmaragdy, połyskujące na słońcu. Patrząc w nie nie czułam już ani bólu ani zimna, tylko bezwarunkowe zapewnienie mnie o tym, że zaopiekuje się mną najlepiej jak tylko potrafi, oddając mi przy tym całe swoje serce.

Twój zbawiciel.


Posłał mi delikatny uśmiech i zanim zdążyłam mu się dokładnie przyjrzeć, zaczął powoli cofać się w kierunku światła, które można było dostrzec zaledwie kilka metrów przed nami. Nie myśląc nad konsekwencjami swojego działania podążyłam za nim. Nawet nie zdałam sobie sprawy z tego, że moje nogi znowu zaczęły spełniać swoją rolę. W niesamowicie szybkim tempie znalazłam się przy nim i chwyciłam jego dużą dłoń. Troskliwym gestem przyciągnął mnie do swojego boku. Zamknęłam powieki czując jak łapie mnie w pasie i w ślubnym stylu niesie dalej ku światłu. Musiał być naprawdę silny, biorąc pod uwagę to, że zdecydowanie nie należałam do najlżejszych osób. Wtuliłam się w jego nagą klatkę piersiową i przymknęłam powieki, rozkoszując się zapachem soli morskiej i jego ciepłymi ramionami. Nadal nie mogłam zidentyfikować tamtej postaci lecz w tamtym momencie, jego tożsamość nie wniosłaby nic nowego do mojego życia. Starałam się żyć chwilą i rozkoszować się tym co zostało mi właśnie dane. Był tak idealny, że wydawało się, że w każdym momencie może się rozpłynąć, opuścić mnie i już nigdy po mnie nie wrócić. Świadomość tego, że mogłam znowu zostać sama, wywołała u mnie delikatny dreszcz emocji, który zauważył mój wybawiciel.


Zaraz będziemy w domu. 


Usłyszałam cichy głos gdzieś z góry kiedy nagle zobaczyłam ciemność. Ostatnią rzeczą jaką mogłam zobaczyć była anielska twarz mojego wybawiciela, którą jestem pewna, że już gdzieś widziałam.


Teraz nie będzie już cierpienia.

Będę wolna.
Będę mogła żyć w miejscu gdzie Bóg mnie wyśle.
Nikt mnie nie zrani.
Będę szczęśliwa.
Szczęśliwa sama ze sobą.

Różne myśli bombardowały moją głowę kiedy nagle jasne światło zaczęło drażnić moją delikatną skórę na twarzy. Otworzyłam gwałtownie oczy i zobaczyłam przed sobą dziwne pomieszczenie. Zostałam delikatnie ułożona na czymś miękkim po czym poczułam ciepłe muśnięcie warg na moim czole.

Znowu sama.
Czy już taka pozostanę na zawsze?
Nagle pomieszczenie zaczęło wypełniać się tłumem ludzi w białych fartuchach, którzy szeptali między sobą, dziwne i niezrozumiałe dla mnie rzeczy. Patrzyli na mnie ze zmartwieniem a moje serce z minuty na minutę bolało coraz bardziej.
I wtedy już wiedziałam, że zostanę sama.
Byłam aniołem, który znowu nie dotarł do domu.

Samotność jest dobra, ale tylko wtedy, kiedy w naszym życiu są osoby, od których potrzebujemy na chwilę odejść. 



***


Przepraszam, że jest taki krótki, ale nie chciałam tu rozwijać akcji, ponieważ stwierdziłam, że będzie lepiej kiedy potrzymam Was w niepewności :) 

Chciałam Wam serdecznie podziękować za prawie dziesięć tysięcy wejść! To niesamowite bo zaledwie miesiąc temu było ich tysiąc! Naprawdę bardzo Wam dziękuje za pozostawienie tu każdego komentarza, oraz za wszystko co dla mnie robicie. Dziękuje! Dziękuje! Dziękuje! I jeszcze raz dziękuje! 






Chciałam Wam też z przyjemnością ogłosić, że opowiadanie będzie kontynuowane. Planuję napisanie drugiej części :)


Chciałam też zrobić coś w końcu z szablonem... czy może mi ktoś polecić jakąś szablonarnię? 


Jeszcze raz bardzo Wam dziękuje i postaram się dodać następny rozdział jak najszybciej :)



@demisiaczek







13 komentarzy:

  1. świetny rozdział, zresztą, jak pozostałe ;) zakochałam się w tym ff i już ie mogę się doczekać następnego rozdziału.
    Pozdrawiam i życzę weny w pisaniu kolejnego :) ♥
    @rhytmixings

    OdpowiedzUsuń
  2. super rozdział, nie mogę doczekać się następnego :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozdział jest magiczny. Kapitalnie opisałaś odczucia Blair, miejsce w którym się znajdowała, gdy była "pomiędzy". Nie wiem, co mogę jeszcze napisać na temat treści, no bo tak jak sama zauważyłaś rozdział jest krótki (nie mówię, że nudny itp.), ale po prostu nie wiem co mogłabym jeszcze napisać.
    Błagam cię! Nie zmieniaj szablonu. Ten jest cudowny! Ma nutkę tajemniczości, tak samo jak twoje opowiadanie. Proszę, nie zmieniaj go!
    Czekam z utęsknieniem na nowy rozdział xx
    Trzymaj się mocno xx

    OdpowiedzUsuń
  4. Naprawdę świetnie piszesz, cudownie, ale przepraszam nie mogę czytać bloga jak nie jest on związany z Justinem, może to i glupie ale tak juz mam, a zwlaszcza ze uwielbiam 1d no ale cóż takie moje glupie przyzwyczajenia ;( xx

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie ze sie juz wybudzila:)
    Ale ciekawi mnie co sie dzieje z Harrym...
    Swietny rozdzial i czekamna next'a: D
    Klaudia.xd

    OdpowiedzUsuń
  6. jejku, zakochałam się w tym opowiadaniu, jest cudowne ♥
    a ty masz ogromny talent x
    czekam na następny rozdział.
    @BTRakamyworld

    OdpowiedzUsuń
  7. świetny !!! Kiedy następny?
    PS. nie zmieniaj szablonu ;)

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział i szablon. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  9. Ojej... ja nie skomentowałam.
    Przepraszam najserdeczniej. Musiałam przeczytać i czymś się zająć albo śpieszyć. Rozdział bardzo sympatyczny, mimo iż niewiele przecież wnosi :D
    Ja ci teraz odpowiem ciekawą historię odnośnie Twojej playlisty na tym blogu.
    Muszę zacząć od tego, że jestem ogromnym boidudkiem i nigdy nie obejrzałam żadnego horroru. Dlatego pewnej nocy, gdy się czegoś wsytraszyłam (już nawet nie pamiętam czego) zawołałam moją siostrę, aby przyszła do mojego łóżka i mnie przytuliła.
    Leżymy już w całkowitej ciszy... a tu nagle znikąd zaczyna grać melodia z Titanica. Oczywiście krew mi zamarzła, a ja włosy stanęły na baczność na każdym centymetrze skóry. Przerażone zaczynamy szukać skąd dobiega melodia i okazało się, że z mojego telefonu. Najgorsze było to, że wszystkie aplikacje miałam zamknięte tj. nic oprócz messengera z moim chłopakiem nie miałam otwarte. Udało mi się to dopiero wyłączyć, kiedy weszłam w menadżer zadań i pozamykałam wszystkie aplikacje. Potem przerażona przez północy nie mogłam spać.
    Dopiero na następny dzień zrozumiałam, co się stało. Przed snem przeglądałam wszystkie nowe blogi w tym twój, czy przypadkiem nie ma nowych rozdziałów. Twój sprawdziłam jako ostatni i pozostała otwarta karta. Oczywiście wolność mojego internetu spowodowała, że muzyka wczytała się dopiero po 20 minutach. Taka mała retrospekcja...
    Serdecznie pozdrawiam.

    Angel.
    PS. Straciłyśmy jakoś kontakt? Co się stało? ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Aaaa... i jeszcze chciałam dodać, że bardzo spodobał mi się nowy szablon :D
    Uwielbiam szablony biało-czarne... i nieważne który kolor dominuje. Również bardzo podobają mi się takie w beżu z brązem :D

    Pozdrawiam jeszcze raz i mocno ściskam!
    Trzymaj się :D

    OdpowiedzUsuń
  11. Naprawdę cudowne opowiadanie! Czekam na kolejny rozdział i mam nadzieje na mały dreszczyk emocji :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Wow, genialny rozdział! Nie mogę się nadziwić, piszesz tak świetnie! Bardzo związałam się emocjonalnie z twoim blogiem. Mi też przydałby się jakiś anioł stróż... Czekam na kolejny <33
    @Epic40713354

    OdpowiedzUsuń