26 kwietnia, 2014

Rozdział jedenasty ,,Nieidealni"


Przeczytajcie notkę pod rozdziałem c:

Kursywa to myśli bohatera.

W środku rozdziału pojawi się soundtrack

***

Ten rozdział dedykuję Justynie, którą poznałam niedawno na twitterze. 
Chciałabym żebyś przeczytała to do samego końca, dobrze kochanie? 
Po rozmowie z tobą byłam nieco wstrząśnięta, ponieważ twoje problemy są dla mnie odległe ale jednocześnie tak bliskie. Sama z własnego doświadczenia wiem, że monolog typu "wszystko będzie dobrze" ponieważ jesteśmy przeświadczeni w fakcie, że będzie coraz gorzej.
Ale no cóż, w twoim "przypadku" jakkolwiek to nazwać, naprawdę wierzę i jestem pewna, że... będzie dobrze. 
Naprawdę! Uwierz w to bo jak już mówiłam bez wiary na tym świecie nic by nie istniało. Czy jakikolwiek pisarz napisałby książkę bez odrobiny wiary w siebie? Czy Demi podniosłaby się po tym wszystkim bez wiary w to, że może być dla innych wzorem do naśladowania? Zobacz jak swoją historią inspiruje tych, którzy stracili kierunek w życiu.
Jeśli tylko uwierzysz w swoją siłę zobaczysz, że możesz zdziałać wiele a nawet zacząć ratować ludzkie życia jak Demi Lovato.
Bądź silna, nigdy nie mów nigdy, wierz w swoje marzenia i bądź sobą. 
Spraw aby w momencie kiedy spotkasz chłopaków z One Direction swoją opowieścią o tym jak nadali sens twojemu życiu sprawisz uśmiech na ich zmęczonych twarzach.
Jesteś gotowa aby zmienić swoje życie?
NO TO DO DZIEŁA :) 

***


,, [...] pozwól mi być tym 
Który podniesie twoje serce i uratuje ci życie 
Pewnie nie zdajesz sobie sprawy 
Kochanie, ty mogłabyś uratować moje" - One Direction w piosence ,,Diana" 


*** 

~Powrót do teraźniejszości~

Rozgląda się wokół siebie i nie może uwierzyć, że znowu tu jest. Nie lubi tu przychodzić i robi to tylko wtedy, kiedy jest taka konieczność, ale na całe szczęście nie zdarza się to zbyt często.
Owija się ciaśniej swoim płaszczem i zaczesuje do góry niesforne włosy. W lewej dłoni trzyma bukiet białych róż, a prawa jest głęboko ukryta w kieszeni beżowego płaszcza.
Kiedy dociera na miejsce, wdycha do płuc świeże powietrze i siada na ławce przed marmurowym pomnikiem. Kładzie kwiaty obok siebie i któryś raz z kolei czyta wyryte na nim opisy.
Zastanawia się dlaczego ludzie odchodzą w tak młodym wieku, zostawiając po sobie wszystkie marzenia, których nie zdążyli spełnić. Myśli też, dlaczego nie mógł urodzić się wcześniej i poznać tych wszystkich niesamowitych ludzi, których Bóg postanowił zabrać do wieczności szybciej niż powinien.
Wstaje, zostawia kwiaty i odchodzi.
Ma nadzieję, że prędko tu nie wróci.

~Powrót do przeszłości~ 

~Blair~

- Jak myślisz, gdzie on jest? - zapytałam odbicia w lustrze. Dziewczyna po drugiej stronie wyglądała na bardzo smutną, ale tak naprawdę nigdy nie widziałam jej w innym stanie. Wprawdzie jej usta, od czasu do czasu układały się niewyraźnym uśmiechu, ale był on pełen litości i współczucia dla drugiej osoby.
- Nie mam pojęcia - odpowiedziała, dotykając powierzchni lustra.
- Mówił, że zaraz wróci - westchnęłam cicho, zaciskając powieki. Kiedy otworzyłam oczy, dziewczyna uśmiechnęła się pocieszająco i puściła mi oczko. Zarumieniłam się a ona zrobiła dokładnie to samo. Zmarszczyłam brwi kiedy znowu powtórzyła mój ruch.
Mogłam przysiąc, że na moment, prawie zapomniałam, że to było lustro i przez jedną, krótką chwilę miałam osobę, z którą mogłam o wszystkim porozmawiać.
- Dziękuje, że ze mną jesteś - wyszeptałam, dotykając zimnej powierzchni lustra,. Po jej twarzy spłynęły najprawdopodobniej łzy wzruszenia.
Wzdrygnęłam się kiedy przeniosłam dłoń na policzek i poczułam, że też jest mokry.
Potrząsnęłam głową odganiając wizję płaczącego Harry'ego.
Miałam nadzieję, że teraz nie płacze.

~Harry~

Wodziłem wzrokiem po pomieszczeniu w poszukiwaniu innego obiektu, na którym mógłbym skupić swoją uwagę. Próbowałem zignorować narastająca we mnie złość oraz policzki, które z każdą mijaną minutą piekły coraz bardziej. Niall chyba nadal nie zdawał sobie sprawy z mojej obecności ponieważ kontynuował to co wcześniej zaczął.
Ten widok łamał mi serce. Dosłownie rozdzierał moją klatkę piersiową, wbijając w nią tysiące, niewidzialnych szpilek, które pozostawiały po sobie delikatne, aczkolwiek znaczące blizny. Nie potrafiłem stać tak z założonymi rękoma i patrzeć, jak mój najlepszy przyjaciel stacza się na dno. Moje usta otworzyły się aby coś powiedzieć, ale plecy Nialla naprężyły się i palcem wskazującym nacisnął spłuczkę od toalety. Kiedy charakterystyczny dźwięk rozniósł się po pomieszczeniu, wstał z klęczek i chwiejnym krokiem podszedł do umywalki. Zacisnąłem usta w cienką linię, starając się nie wydobyć żadnego dźwięku, który zdradziłby moją obecność. Zaczął myć swoje ręce i kiedy skończył, zakręcił kran i wytarł dłonie w zielony ręcznik. Spojrzał na swoje odbicie w lustrze a jego oczy automatycznie się rozszerzyły kiedy zobaczył mnie, opierającego się o framugę drzwi. Jego różowe, wąskie usta delikatnie się rozchyliły i spuścił głowę opierając się o umywalkę. Podszedłem bliżej, ale kiedy zawahałem się przed położeniem dłoni na jego ramieniu, usiadłem na zamkniętej muszli klozetowej.
- Jak długo tam stałeś? - zapytał łamiącym się głosem, a ja w tamtym momencie miałem ochotę podejść i uśmierzyć cały ten ból. Westchnąłem, zastanawiając się nad odpowiedzią.
- Wystarczająco długo - powiedziałem niemalże szeptem, a Niall odsunął się od umywalki, wbijając paznokcie w nadgarstek, na którym zawsze nosił gumową bransoletkę, ale nie przeszło mi nawet przez myśl, że ma podobne zastosowanie do mojej.
Niall, mój zawsze uśmiechnięty i umiejący sobie ze wszystkim poradzić Niall płacze. Chciałem otrzeć łzy z jego twarzy, ale wiedziałem, że dotykanie go w takiej chwili było złym pomysłem. Nerwowo przeczesał swoje włosy pociągając za ich końce.
Nie wiedziałem jak się zachować i czym go pocieszyć. W jego oczach zobaczyłem dokładnie to samo co w oczach mojej siostry kilka lat temu.
Upokorzenie. 
Był upokorzony tym, że ktoś go zdemaskował no bo do jasnej cholery, wszedłem mu do łazienki kiedy robił coś, czego dobrze wiedział, że nie powinien. To musiało być cholernie upokarzające. 
Nie mogłem znieść kolejnych minut spędzonych w ciszy więc powiedziałem to, co mi ślina na język przyniosła. 
- Ile to już trwa? - zapytałem drżącym głosem. Miałem wrażenie, że w każdym momencie mogę wybuchnąć i się zdemaskować.
Chłopak spojrzał na mnie swoimi czujnymi, niebieskimi oczami i cicho westchnął zanim odpowiedział:
- O wiele dłużej niż sądzisz.
I wtedy nastąpiła eksplozja. 

***

Och Niall, biedny Niall. Będzie z tobą problem, kolego.
Dlaczego nie zauważyłem tego wcześniej?
Zawsze byłeś taki optymistyczny... i rozsądny. 
Poprawka: wydawałeś się.
Jak możesz mieć jakiekolwiek kompleksy? 
Jak możesz siebie nie akceptować? 
JAK? 

Wytłumacz mi, bo już się pogubiłem. Tych krzyków jest za dużo. Za dużo by oddzielić jeden od drugiego. 
Powiedz mi, co mogę zrobić żebyś przestał krzyczeć?
Czym zatkać ci usta, żebym już więcej nie musiał tego słuchać?


***

Nikt nie mógł mnie powstrzymać. Mogłem być wolny. 
Mogłem poczuć się jak ptak, któremu odcięto skrzydła i zaczął spadać w dół. 
Ale nie przekroczyłem granicy.
Nie wykonałem ostatniego kroku.
To co byłoby dla mnie zbawieniem, w świetle problemów innych ludzi stało się mało ważne.
Bo miałem kogoś do uratowania. 
Miałem kogoś kto tonął razem ze mną. 
Kogoś, kto dopłynie do brzegu beze mnie. 

***

Całe życie przed czymś uciekałem.
Bo ucieczka była najłatwiejszym rozwiązaniem.
Moje plecy dotknęły drzwi i rozpaczliwymi ruchami lewej dłoni próbowałem odnaleźć klamkę. Niall siedział na końcu wanny a z jego niebieskich oczu wypływały łzy.
  
To staje się coraz trudniejsze.

Schował twarz w swoich dłoniach, a jego plecy zaczęły się trząść, kiedy dotarło do niego co mi właśnie wyznał.

I sprawia, że łzy spływają po mojej twarzy 

Byłem gotowy dać mu wszystko czego potrzebował. Podniósł głowę znad swoich rąk, kiedy usłyszał zbliżające się kroki. W jego oczach mogłem dostrzec tylko jedno: zagubienie.
Kiedy objąłem jego ramiona, wtulił się we mnie i przez chwilę miałem wrażenie, że wypłacze wszystkie swoje łzy. Objąłem go najmocniej jak tylko potrafiłem i nie mogłem powstrzymać się od gładzenia jego pleców dłoniami. Język plątał mi się przy artykułowaniu najprostszych słów i nie wiedziałem co mogę powiedzieć.
Zamilkłem.
Po chwili moje bezsensowne bełkotanie, zamieniło się w nucenie a już po chwili, śpiewałem pierwszą lepszą piosenkę, która wpadła mi do głowy:
- Jaskrawe światła w moim umyśle
Przywracają na myśl wspomnienia
Zabawy na ulicy
Kopanie piłki
Tańczenia na paluszkach
Stania blisko krawędzi
Kupki moich ubrań
Na krańcu Twojego łóżka
Momentu, gdy czułem, że upadam
A ty przemieniałaś to w żart*


Po wyśpiewaniu ostatniego wersu, Niall jak zaczarowany odsunął się od mojej klatki piersiowej i spojrzał na mnie z szeroko otwartymi oczami.
- Co to za piosenka? - zapytał, a gdy na niego spojrzałem wybuchłem głośnym śmiechem. Przypominał dziecko, które przyglądało się wystawie ze słodyczami w cukierni. Łzy z jego oczu momentalnie zniknęły, a dobrze znany rumieniec podekscytowania pojawił się na policzkach. Na jego pytanie wzruszyłem ramionami, nie chcąc się przyznawać do tego, że sam skomponowałem tą piosenkę - No weź, powiedz mi - zaczął tarmosić rękaw mojego swetra, jakby był to gumowy żelek, a ja przewróciłem oczami, po cichu ciesząc się, że stary Niall wrócił. Przynajmniej na chwilkę.
- Skomponowałem to - powiedziałem, czując rumieniec wpełzający na moją twarz.
- Stary, to jest niezłe! Powinieneś założyć zespół, czy coś - mówił jak najęty, a mi coraz trudniej było go zrozumieć. Pokiwałem tylko głową i chwyciłem go za ramiona, aby pomóc mu wstać - No więc jak ona ma na imię? - zapytał, kiedy kierowaliśmy się w stronę jego sypialni. Na to pytanie zastygłem w miejscu i nie chcąc dać po sobie nic poznać, zacząłem kontynuować naszą drogę - Odpowiesz mi? - zapytał cicho, kiedy otworzyłem drzwi do jego pokoju. Posadziłem go na łóżku, a kiedy na niego spojrzałem, wyraźnie było widać, że coś jest nie tak. Fakt, że jego oczy były skąpane w niezdrowym blasku a policzki niemalże płonęły, dawały mi powody ku temu aby zapytać go o rzecz, która od dawna mnie męczyła.
- Brałeś coś? - zapytałem ostro i tak jak sądziłem, to pytanie zapoczątkowało niekomfortową ciszę. Niall otworzył szeroko oczy i stanowczo za szybko pokręcił głową.

Czyli jednak brał.

Westchnąłem cicho i przeczesałem włosy palcami. Wiedziałem, że zostawienie go w takim stanie byłoby beznadziejnym pomysłem, więc postanowiłem zrobić co w mojej mocy aby postawić go na nogi. Wybiegłem z pokoju, rzucając się w stronę kuchni. Nalałem przyjacielowi dużą szklankę wody i zawahałem się przed wzięciem jakichś tabletek przeciwbólowych, ale doszedłem do wniosku, że  mieszanie tego z czymś innym nie wchodziło w rachubę. Najlepszym rozwiązaniem było chyba "wypłukanie". Postanowiłem pobuszować w szafkach i znalazłem "węgiel leczniczy" odtruwający organizm, który swoją drogą, nawet nie wiem po co u nas był.
Wróciłem do pokoju i podałem blondynowi wcześniej przygotowane lekarstwa.
- Masz, bierz każdą po kolei i popijaj - powiedziałem stanowczo, kładąc wszystko obok niego - Będę cię pilnować - po tych słowach, chłopak niechętnie się przeciągnął i chwycił w dłoń pasek z lekarstwami. Był zbyt zmęczony aby protestować więc bez zbędnego gadania połknął tabletki i położył się do łóżka. Za kilka minut powinien się obudzić aby to wysikać.
Wtedy będzie już po wszystkim.
Usiadłem na fotelu aby mieć na niego dobry widok i tak jak się spodziewałem po kilku minutach chłopak jęknął w poduszkę i chwiejnym krokiem pobiegł do łazienki.
I przez cały czas jakoś nie mogłem pozbyć się wrażenia, że byłem zaledwie krok od stracenia go.

***

Pink- F**kin' perfect 

- Jak to nie wiesz co wziął? Sprawdzałeś kosz na śmieci? - zapytała Adrienne na co pokręciłem przecząco głową. Westchnęła kiedy po wyrzuceniu całej zawartości śmietnika na podłogę, znaleźliśmy trzy opakowania antydepresantów, na dodatek moich.
- Serio, nie schowałeś ich? - powiedziała, grzebiąc ze złością w śmieciach.
- Myślałem, że nie mam przed kim. Wolałem mieć je zawsze pod ręką.
- Potrzebowałeś mieć pod ręką trzy paczki takich samych lekarstw?
- A co miałem z nimi zrobić? - odpowiedziałem pytaniem na pytanie.
- No nie wiem.. normalni ludzie trzymają lekarstwa w zamkniętych szafkach, a nie na stole w pokoju, z którego każdy może sobie wziąć co chce i kiedy chce! - krzyknęła, wyrzucając ręce w powietrze - Wiesz, że gdyby wziął coś innego niż te cholerne antydepresanty to umarłby od razu po wzięciu ich?
- Ale...
- Nie, teraz mnie posłuchaj! Wiesz, że prawie go przez ciebie straciliśmy? - w jej oczach można było zobaczyć złość, a to co powiedziała podziałało na mnie niczym wiadro lodowatej wody. Zwilżyłem usta językiem i spróbowałem stłumić w sobie jęk, kiedy jej smukłe palce zaczęły obracać cienkie ostrze, które znalazła w śmieciach. Spojrzała na mnie pytająco, unosząc lewą brew, a ja zagryzłem dolną wargę kiedy w jej dłoniach znalazły się kolejne żyletki.
- Możesz mi powiedzieć, co to do cholery tutaj robi? - zapytała a ja długo nie zastanawiałem się na odpowiedzią.
- Wolę się okaleczać niż popełniać samobójstwo - powiedziałem obojętnym głosem, ale ona znała mnie zbyt dobrze i wiedziała, że to co mówię jest jak najbardziej prawdziwe.
Nie zdążyłem nawet dobrze nad tym pomyśleć ponieważ znowu rozpadłem się na kawałki jak domek z klocków lego. 

***

Nim zdążyłem wejść do mieszkania, już na klatce schodowej mogłem usłyszeć delikatne dźwięki pianina. Mimowolnie uśmiechnąłem się pod nosem i oparłem czoło o mahoniowe drzwi. Piosenka była melancholijna, ale miałem wrażenie, że stopniowo zamienia się w szybką sonatę dźwiękową.
I nie myliłem się. Mogłem sobie niemal wyobrazić rytmiczne uderzenia w klawiaturę pianina, pochylonej osoby na wózku inwalidzkim.
To przypomniało mi o marzeniu, którego nie zdążę zrealizować.
Potrząsnąłem głową odganiając od siebie te okropne aczkolwiek prawdziwe myśli i nacisnąłem klamkę, nie zdziwiony faktem, że dziewczyna zostawiła dla mnie otwarte drzwi. Powoli stawało się to naszą tradycją.
Już przy wejściu zdjąłem buty i je tam zostawiłem. Zamknąłem za sobą drzwi i zacząłem podążać za muzyką.
Doprowadziła mnie aż do salonu i zobaczyłem przed sobą nieskazitelny widok. Panujący wokół niej chaos w jakiś sposób sprawiał, że wyglądała w tym wszystkim idealnie. 

Ponieważ była idealna.

Zganiłem siebie w myślach za to, że dopiero teraz to do mnie dotarło. 

Ona jest idealna.

Ona jest niewinna. 

Ona zasługuje na coś znacznie lepszego.

Coś czego nie mogę jej dać.

Każdy tatuaż na zewnętrznej stronie jej dłoni był przecięty czerwonymi liniami. Skrzywiłem się delikatnie na ten widok, dostrzegając, że wewnętrzna strona wcale nie ma się lepiej. Korzystałem z faktu, że mnie nie widziała i skanowałem wzrokiem każdy skrawek jej idealnego, mimo iż całego w bliznach ciała.
Moją obecność zdradziło ciche westchnięcie wydobywające się z ust, kiedy delikatnym uderzeniem w klawiaturę zakończyła utwór, który nadal odbijał się echem w naszych głowach.
Zastygłem w miejscu widząc, że Blair zbiera z pulpitu kartki a następnie rwie je na małe kawałki. Otworzyłem szerzej oczy kiedy fruwające skrawki papieru rozprzestrzeniły się po całej powierzchni pokoju, a następnie znalazły się za oknem, aby zadziwić przechodniów.
Dziewczyna chwyciła koła swojego wózka i obróciła się przodem do mnie. Przez chwilę stałem tam oszołomiony kolorem jej oczu, nie mogąc wydobyć z siebie ani jednego słowa. Chciałem coś powiedzieć, ale wszystkie słowa zamarły na moich ustach, kiedy podjechała do mnie bliżej i z westchnieniem oznajmiła:
- Może nie powinieneś do mnie wracać - szepnęła, patrząc na mnie z dołu.
- Co? - zapytałem, po czym opadłem przed nią na kolana.
  
Ciekawe, który raz z kolei

- Proszę, jeśli kiedykolwiek poczujesz się jakbyś była niczym - uniosłem jej podbródek aby spojrzała w moje oczy - dla mnie jesteś zajebiście idealna - powiedziałem, a ona zaśmiała się na moje słowa.
Chyba też znała tą piosenkę**

* One Direction- Moments
**chodzi o piosenkę Pink- F**kin' perfect, z której został wykorzystany ten cytat


***


Na samym wstępie chcę was powiadomić, że zmieniłam username na : @harrysangeles


Chciałam Was też przeprosić za tak długi czas oczekiwania, ale wolałam dokładnie przemyśleć to co tutaj napiszę i mam nadzieję, że się na mnie nie zawiedliście.

Jeśli doceniasz kilka tygodni spędzonych na pracy nad tym rozdziałem  zostaw po sobie komentarz  
Bardzo mnie motywują :)

Pytania? ASK 

HASHTAG- #ShrovetideFF


@harrysangeles