28 grudnia, 2013
Rozdział czwarty ,,Jej własne niebo"
Przeczytajcie notkę pod rozdziałem.
***
,,Umiera się na wiele sposobów: z miłości, z tęsknoty, z rozpaczy, ze zmęczenia, z nudów, ze strachu... Umiera się nie dlatego, by przestać żyć, lecz po to, by żyć inaczej. Kiedy świat zacieśnia się do rozmiaru pułapki, śmierć zdaje się być jedynym ratunkiem, ostatnią kartą, na którą stawia się własne życie" - Paulo Coelho
***
~Harry~
Życie często stawia nam na drodze przeszkody w postaci trudnych decyzji oraz spraw, z którymi niekoniecznie umiemy sobie poradzić. Wtedy potrzebujemy pomocnej dłoni bądź czyjejś rady, która może nam pomóc w jej podjęciu. Najgorsze uczucie jakiego tylko może doświadczyć człowiek, jest wtedy, kiedy tej dłoni po prostu nie ma, bo została odcięta i tak jak reszta ciała zabrana do wieczności. Do lepszego miejsca, do którego marząc po cichu, chciałem się za wszelką cenę dostać.
Pomyślałeś jak to jest kiedy jak za dotykiem czarodziejskiej różdżki, wszystko w co dotychczas wierzyłeś zostało zburzone niczym wysoki drapacz chmur z niewielkim udziałem dynamitu i innych środków wybuchowych?
Ja wiedziałem. Wiedziałem o tym aż za dobrze. Uczucie żalu wypełniało moje serce, kiedy krążąc nerwowo po korytarzu liczyłem do dziesięciu, próbując oczyścić swój umysł.
Jak okrutnym trzeba być żeby doprowadzić dziewczynę do stanu, w którym bierze ona około sześćdziesiąt tabletek przeciwbólowych i nasennych, popija je kilkoma litrami alkoholu, a następnie rozbija butelki o swoją własną głowę? To się w głowie nie mieści. Naprawdę. Trzeba być człowiekiem, zupełnie bez serca. Zaraz... powiedziałem człowiek? Chodziło mi raczej o potwora. Wiem, że to zabrzmiało dosyć stereotypowo, gdyż każdy ma serce. Nawet potwór. W końcu coś musi pompować naszą krew, prawda?
Szkoda tylko, że niektórzy nie umieją używać serca, do tak prostej czynności jaką jest troszczenie się o drugą osobę i darzenie ją niezwykłym uczuciem czyli miłością. Dla takich osób, serce jest tylko zbędnym narządem, który można w każdej chwili wymienić na nowe.
Nie mam prawa jej oceniać. W życiu kierowałem się zasadą "nie znasz-nie oceniaj" Nawet wolałem sobie nie wyobrażać, co musiało się dziać w głowie tej dziewczyny, kiedy robiła sobie krzywdę.
Jej życie to film, ale nie zrobiła nic, żeby zakończył się happy endem.
Nie zasługuje na to, aby znosić cały ten ból.
Nikt nie zasługuje.
No może z wyjątkiem mnie.
***
14.07.2014 rok, dzień drugi
Nie otrzymałem żadnej informacji odnośnie jej stanu zdrowia z wyjątkiem takiej, że znajduje się na oddziale intensywnej terapii, na który jak na razie nie mogę wejść.
Jedyne co motywowało mnie do dalszego czekania, był fakt, że dziewczyna żyje, nie zważając na fakt, że jej funkcje życiowe były podtrzymywane przez maszyny, do których została przypięta za pomocą setek różnorodnych kabelków. Siedziałem na tej poczekalni sam. To czekanie wyniszczało mnie zarówno psychicznie jak i fizycznie. Nie umiałem tak po prostu sobie odpuścić i odejść bez słowa, bez upewnienia się, że już nic jej nie grozi. Ostatnie czego bym chciał to żeby obudziła się będąc zupełnie sama. Nie byłaby z tego powodu najszczęśliwsza ponieważ warto jest mieć kogoś przy sobie. Nawet jeśli to nieznana osoba, którą spotkało się zaledwie kilka razy. Nie byłem w domu od dwóch dni co oznaczało dwudniowy brak lekarstw oraz czystej odzieży. Moje życie zostało skrócone o dwa dni a ja doskonale zdając sobie z tego sprawę kopałem pod sobą coraz głębszy dół, z którego żadna siła niebieska nie zdoła już mnie wyciągnąć.
Przed wieczorem zadzwonił Louis, który pragnął mi przekazać informacje o jutrzejszej wizycie u lekarza. To właśnie on był tym najbardziej wtajemniczonym. Niby reszta wiedziała co się dzieje, ale tylko Louis jeździł ze mną wizyty, badania, kontrole, zabiegi i te inne duperele.
Z nutką ironii w głosie oświadczyłem mu, że dobrze się składa bo nie wygląda na to, że opuszczę szpital. Chłopak źle zrozumiał wypowiedziane przeze mnie zdanie i kiedy wyrzucał z siebie kolejne zdania panika w jego głosie wzrastała. Kiedy tylko dał mi dojść do głosu, spokojnie mu wyjaśniłem, że jestem tu z powodu mojej koleżanki. To trochę zabawne, bo siedzę w tym szpitalu tak jakbym znał już ją od bardzo dawna, a nie od trzech dni.
-Bierzesz lekarstwa?- zapytał poważnym głosem. W swoim przyjacielu lubiłem najbardziej to, że kiedy trzeba umiał być poważny, ale miał też swoje wesołe oblicze. Zawsze kiedy któryś z chłopaków miał jakiś problem szedł do niego wiedząc, że ten udzieli mu dobrej rady, a jeśli nic nie będzie mógł zaradzić, po prostu porozmawia z nim o tym. Pomiędzy nami nastała niezręczna cisza, czasem mogłoby się wydawać, że Lou momentami przejmuje się moim zdrowiem bardziej niż ja sam. Nie miałem prawa go okłamywać. Musiał poznać prawdę.
- Nie- odparłem krótko. Znowu cisza. Po drugiej stronie usłyszałem jak mój przyjaciel z głośnym świstem wypuszcza powietrze z płuc.
- Dlaczego? Harry, dobrze wiesz z czym to się wiąże, prawda?- zapytał drżącym głosem. Słychać było, że się martwił.
Kiedy miałem mu udzielić odpowiedzi, zza korytarza wyłonił się lekarz, na którego tyle czekałem. Nareszcie raczył zaszczycić mnie swoją obecnością.
- Muszę kończyć, odezwę się później- rzuciłem, rozłączając się tak szybko, że nie zdążyłem usłyszeć jego odpowiedzi. Wsunąłem telefon do tylnej kieszeni i przebierając szybko nogami podszedłem do lekarza, który już na mnie czekał przed swoim gabinetem. Gestem dłoni zaprosił mnie do środka. Jego gabinet z wyglądu nie przypominał wcale typowego gabinetu lekarskiego pełnego strzykawek, maszyn, czy tablic pełnych informacji o zdrowym życiu, których i tak nikt nie czyta. Było bardzo przytulnie urządzone a cały wystrój dopełniał puchaty, brązowy dywan leżący na środku, na którym walały się zabawki. Najwyraźniej musiał być też lekarzem dziecięcym.
Wskazał gestem lewej dłoni czarny, skórzany fotel, na który powoli usiadłem. Lekarz zmierzył mnie podejrzliwym wzrokiem i zmarszczył nos.
- Wszystko w porządku? Dobrze się czujesz?- zapytał przejętym głosem. Nie do końca odpowiadało mi to, że zwracał się do mnie per ty bo miałem w końcu dwadzieścia jeden lat do cholery. Byłem pełnoletni!
Jak źle musiałem wyglądać, żeby nawet lekarz się domyślił, że coś jest nie tak?
- Tak, dziękuje- skłamałem, krzyżując ręce na klatce piersiowej. Mężczyzna westchnął cicho po czym otworzył teczkę, z wydrukowanym na niej imieniem i nazwiskiem dziewczyny. Sądząc po jej grubości, dziewczyna musiała być tu częstym gościem, a to nie był jej pierwszy wybryk. Wzdrygnąłem się na samą myśl.
- Niestety nie ma możliwości skontaktowania się z jej rodziną ale skoro ją znalazłeś to będą tobie udzielane wszystkie informacje odnośnie jej stanu zdrowia. Musisz to podpisać- kiedy to mówił podsunął mi świstek papieru, którego wcześniej nawet nie czytając podpisałem swoim imieniem i nazwiskiem. Byłem zupełnie nieprzytomny a jedyne o czym byłem w stanie myśleć to to jaki widok spotkam, kiedy tylko przekroczę próg jej sali. Lekarz włożył kartkę z powrotem do teczki po czym wyjął z niej kolejne świstki papieru, pełne cyferek oraz niezrozumiałych dla mnie terminów lekarskich. Zaczął po cichu je studiować następnie odkładając kartki na biurko. Zmierzył mnie badawczym wzrokiem zanim zaczął mówić.
- Dziewczyna miała naprawdę dużo szczęścia. Nie chcę tu bawić się w liczby ani nic w tym rodzaju, ale gdybyś znalazł ją jakąś godzinę później to nie miałbyś już po co tu przyjeżdżać. Zdążyliście w ostatniej chwili i postawę jaką sobą reprezentujesz powinna być dla innych wzorem, ponieważ nie spanikowałeś i zachowując spokój, przywiozłeś ją tu wcześniej nas o tym informując. Zdążyliśmy przygotować salę operacyjną do zabiegu, który przeprowadziliśmy tuż po jej przyjeździe. Uratowałeś ją, Harry - powiedział jak gdyby nigdy nic. Musiał być przyzwyczajony do takich sytuacji, ale ja nie byłem. Przynajmniej nie tak często. Mówiąc, że nie panikowałem, powiedział chyba największą głupotę jaką kiedykolwiek słyszałem. To co wtedy czułem przekraczało granice strachu czy przerażenia. To nie była nawet panika. To była zwyczajna ludzka bezsilność, której tak bardzo się bałem ale mimo to nieprzerwanie była moim towarzyszem przez życie.
- Jak z nią? Obudziła się?- zapytałem cichym głosem na co lekarz westchnął.
- Musieliśmy wykonać jeszcze kilka zabiegów, więc nadal jest w śpiączce. Powinna się obudzić w ciągu kilku godzin- odparł.
- Mogę ją zobaczyć?- zapytałem, spoglądając na niego. Zaraz miałem usłyszeć odpowiedź na którą tak długo czekałem.
- Możesz- powiedział krótko i już po chwili prowadził mnie przez skomplikowany labirynt korytarzy i gabinetów. Kiedy w końcu dotarliśmy do windy, wjechaliśmy nią na ostatnie piętro. Kolejny labirynt korytarzy. Zacząłem się zastanawiać jak mógł tu znaleźć jakąkolwiek salę. Przecież było ich mnóstwo. Kiedy dotarliśmy na odpowiedni oddział, lekarz odwrócił się w moją stronę zatrzymując mnie.
- Sala numer trzynaście, pierwsze drzwi od lewej- powiedział lekko klepiąc moje ramię po czym udał się w przeciwną stronę. Przez chwilę stałem tam w zupełnym oniemieniu. Bałem się zrobić chociażby jeden krok. Bałem się tego co za chwilę zobaczę. Może i byłem przyzwyczajony do takich widoków, ale do takich sytuacji nie. Przynajmniej nie tak często. Przełknąłem głośno ślinę mierząc wzrokiem każde napotkane drzwi. Moje zirytowanie rosło kiedy doszedłem do końca korytarza i nie było żadnych drzwi z numerem trzynaście. Kiedy spojrzałem tak jak mi kazali na lewo, zobaczyłem drzwi z numer piętnaście, więc cofnąłem się dopóki nie zobaczyłem tych właściwych. Były przezroczyste.
Bardzo źle. Bardzo niedobrze. Kurwa. W tamtym momencie równie dobrze mógłbym zbierać swoją szczękę z ziemi. Znowu zrobiło mi się ciemno przed oczami więc musiałem się o coś oprzeć.
Lepszego momentu chyba nie mogłem sobie wybrać.
Policzyłem do dziesięciu, nucąc cicho pod nosem, próbując oczyścić swój umysł. Kiedy otworzyłem oczy znowu spotkałem. Ją. Nieprzytomną. Podłączoną do tysiąca kabelków, które monitorowały jej funkcje życiowe. Ścisnęło mnie w środku. Patrzenie na nią, kiedy jest w takim stanie wywoływał u mnie psychiczny ból. Mimo iż pierwszy raz widziałem ją w swoim najbardziej bezbronnym stanie, byłem pewny, że nie mogę dopuścić do tego aby coś takiego jeszcze raz miało miejsce. Choćbym musiał walczyć do końca, będę walczyć o to, żeby było jej dobrze i nigdy więcej nie musiała sięgać po tabletki czy inne gówna.
Kiedy podszedłem bliżej jej łóżka już chyba bardziej zdenerwowany i przerażony jednocześnie być nie mogłem. Zobaczyłem krzesełko, które było ustawione obok łóżka tak jakby czekało na mnie i usiadłem na nim. Kiedy tylko na nią spojrzałem poczułem kolejny ból w klatce piersiowej. Zmierzyłem wzrokiem jej pokaleczoną, piękną twarz, która w niektórych miejscach była zszyta nićmi chirurgicznymi. Tak, była piękna. Była naprawdę śliczną dziewczyną, która nie potrzebowała niczego żeby dobrze wyglądać. W parku była ubrana w zwyczajne dżinsy i fioletowy sweter a wyglądała... zjawiskowo i nie myślałem tak tylko dlatego ponieważ było mi jej szkoda.
Po chwili moja wrażliwość wzięła nade mną górę. Poczułem mokry płyn, który za wszelką cenę chciał się wydostać z moich oczu. Nie miałem siły na walkę. Pozwoliłem im się wydostać.
,,Czuję, że umieram z samotności, z miłości, z rozpaczy, z nienawiści- ze wszystkiego, co może mi zaoferować świat"
Kiedy chwyciłem jej dłoń, zobaczyłem coś przez co zacząłem jeszcze rzewniej płakać. Okazało się, że mamy ze sobą więcej wspólnego niż myślałem...
Nawet jej nie znam, a płaczę przy niej jakbym znał ją od zawsze. Jesteś taki żałosny, Harry.
~Blair~
Czułam, że spadam w przepaść, do której prawdę mówiąc sama chciałam trafić. Nie było tam tak przyjemnie jak sądziłam. Emanowało zimnem, strachem, żalem i samotnością, która zawsze mi towarzyszyła. Chciałam od niej uciec. Chciałam się znaleźć w lepszym świecie.
Więc dlaczego tu jestem?
Ten świat nie jest zły, ani dobry. Jest nijaki. Nie oczekiwałam, że trafię do nieba. Nie mieściło się to nawet w strefie moich marzeń, ale byłam myśli, że przez to co spotkało mnie na ziemi zostanę potraktowana nieco łagodniej przed Sądem Bożym.
Kiedy znalazłam się nad dnie, zdałam sobie sprawę z tego, że leżę na czymś miękkim i pachnącym. Uczucie dyskomfortu po zażyciu leków zniknęło, a jego miejsce zastąpił niemiłosierny głód. Czułam, że leżę na bardzo ładnie pachnącej trawie.
Delikatnie podniosłam się z ziemi i zobaczyłam, że wokół mnie było morze. Piękne, tajemnicze, wzburzone morze. Znajdowałam się na malutkiej wyspie, porośniętą jedynie trawą i kolorowymi kwiatami.
Kwiatami? Czyżbym trafiła do nieba?
Skoro trafiłam do nieba to powinnam być pieprzonym, pięknym aniołem, którym nie mogłam być i nie byłam na ziemi.
Obudź się, proszę..
Na dźwięk zupełnie nieznanego mi głosu, odwróciłam się za siebie nie widząc niczego z wyjątkiem błękitnej wody.
No obudź się do jasnej cholery!
Znowu ten sam głos. Kto do mnie mówił? Dlaczego go słyszałam?
Obudź się.
Obudź się.
Obudź się.
Obudź się.
Wyjdź z mojej głowy!
Wstawaj.
Wstawaj.
Proszę.. obudź się.
Żądania zamieniły się w błagania.
Spałam? Jak mogłam spać skoro miałam otwarte oczy i widziałam wodę, która mnie otaczała? Dlaczego mój towarzysz, chciał żebym się obudziła?
Wszystko będzie dobrze, tylko obudź się proszę.
Nie będzie dobrze, a ty doskonale zdajesz sobie z tego sprawę. Kimkolwiek jesteś.
Muszę już iść, ale jutro znowu tu przyjdę i będę czekał aż się obudzisz.
Dobrze, będę mogła nareszcie poleżeć w spokoju, rozkoszując się swoim własnym, prywatnym niebem... czymkolwiek gdzie się w tamtym momencie znajdowałam. Usłyszałam skrzyp, który przypominał mi skrzyp odsuwanego krzesła.
Dopiero potem uderzyło we mnie, że jestem w śpiączce, a mój plan znowu się nie powiódł. Maszyna, do której musiałam być podłączona, wydawała głośne dźwięki, które doskonale mogłam usłyszeć. Żyłam w innym świecie, ale nadal tym samym.
,,Jeśli zbłądzisz, nie oskarżaj o to nieba, jeżeli się potkniesz, nie oskarżaj to ziemi."
***
~jeśli przeczytałaś/eś zostaw po sobie komentarz
Na wstępie chciałabym podziękować osobom, które są jeszcze na tyle uczciwe i doceniają moją pracę, w formie komentarza, bądź ciepłego słowa na twitterze, nawet nie wiecie ile daje mi to satysfakcji, dziękuje! ♥ Czytam wasze komentarze i często jestem naprawdę wzruszona przez to co piszecie :)
Nie jestem zbytnio zadowolona z tego rozdziału, były cztery wersje , ale w końcu wybrałam tą, która wydawała mi się najlepsza.
Kilka spraw:
1. Wpisujcie się na listę osób informowanych.
2. Wkrótce pojawi się zwiastun, najprawdopodobniej w styczniu.
3. Następny rozdział dopiero po nowym roku. Moja przerwa świąteczna kończy się drugiego stycznia, więc mam nadzieję, że wyrobię się w czasie.
4. Założyłam aska (klik)
@demisiaczek
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Super rozdział i szablon piękny, dziwię się, że zero komentarzy, pod innymi postami też masz tak mało komentarzy, czy to tylko tak jednorazowo.
OdpowiedzUsuńNie martw się, wiem jakie komentarze są ważne, sama potrzebuje by ktoś mi ocenił opowiadanie, oto link:
http://i-need-friend.blogspot.com/ . Mam nadzieje, ze zajdziesz i ocenisz.
cudooooowne! *.*
OdpowiedzUsuń@hellomyswaggie
Zaciekawiła mnie ta opowieść i na pewno zajrzę, żeby przeczytać rozdział piąty, a może i szósty? Powiem Ci, że bohaterowie są cudni. Uwielbiam ich, zwłaszcza Harry'ego. Wszystko tak fajnie do siebie pasuje, tworzy taką ciekawą kompozycję. Naprawdę warte uwagi ; ) W międzyczasie zapraszam do mnie ; ) -> www.crude-harry-styles.blogspot.com
OdpowiedzUsuńKocham to opowiadanie<3 Jest takie prawdziwe i szczere w porownaniu do dzisiejszego swiata i tych wszystkich falszywych ludzi:) Rozdzial jest cudowny ja wszystkie poprzednie i ciesze sie ze dodajesz mimo tego ze nie wszyscy czytajacy doceniaja cie inie zostawiaja komenterzy:( Czekam na kolejny wspanialy rozdzial w ktorym mam nadzieje ze Blair sie obudzi:D Weny kochana i sprobuj mniej sie smucic dla mnie:* Bo ja tez jestem smutna:/ Weny i do nastepnego xx
OdpowiedzUsuńKlaudia.xd
ASGHJKL To jest idealne! Nie wierzę, że tak świetnie piszesz, Boże. Zakochałam się i wcale nie przesadzam, TO POWINNO BYĆ SPRZEDAWANE W KSIĘGARNIACH, MÓWIĘ POWAŻNIE.
OdpowiedzUsuńTO JEST GENIALNE, POWINNO BYĆ WYDAWANE W KSIĘGARNIACH, NAPRAWDĘ! Jezuuuuuu, zakochałam się. To jest idealne, pisz, pisz, pisz, szybko.
OdpowiedzUsuńJejku. Jejku. Jejku. Harry... ile razy mam powtarzać, że on jest takim kochanym aniołkiem, który czuwa nad innymi? W każdym rozdziale coraz bardziej się w tym utwierdzam. Tak strasznie ciekawi mnie jego historia. Ta niewiedza mnie normalnie zabija. Yhhh. Ale trudno. Trzeba czekać.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że zdążył uratować Blair. Jednak nie sądzę by była z tego zadowolona. Z resztą, kto by był? Chciała umrzeć. To źle, ale to była jej decyzja. Nie ma już siły na zmaganie się ze światem, a Harry sprawił, że znów będzie musiała. Będzie musiał się postarać, naprawdę postarać, żeby otworzyła się przed kimś, kto zniweczył jej plan i zmusił do dalszego cierpienia. Ale kto wie? Może to właśnie Harry będzie tym, kto sprawi, że Blair zachce żyć? Mam nadzieję, że tak.
Kochana, rozdział jest piękny, emocjonujący i no po prostu cudowny. Nie wiem, co ci mam za każdym razem pisać, bo każdy rozdział jest taki jak opisałam powyżej. No, ale trudno. Będę się powtarzać i pisać to samo pod każdym rozdziałem.
Trzymaj się mocno ;**
cuuuuuuuuuuuuudo cuuuuuuuuuuuuudo cuuuuuuuuuuuuudo cuuuuuuuuuuuuudo cuuuuuuuuuuuuudo cuuuuuuuuuuuuudo i jeszcze raz cuuuuuuuuuuuuudo. zostan pisarka! pisz ksiazki! p.s. ja na pewno je kupie^^
OdpowiedzUsuńzaciekawiła mnie ta historia, będę stałą czytelniczką, pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńFajne, cudne, piękne, śliczne, kocham < 33 Zapraszam do mnie --> http://opowiadanieoonedirection1dlove.blogspot.com/ Pozdrawiam ; *
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział ;**. Zapraszam do mnie
OdpowiedzUsuńhttp://not-good-enough-zayn.blogspot.com/
Kocham <3
OdpowiedzUsuńKocham <3
OdpowiedzUsuńJejku , to jest wspaniałe *,*
OdpowiedzUsuńAż łezka się w oku kręci :')
Trafiłam na Twoje opowiadanie kilka dni temu, ale nie miałam czasu, aby się za nie zabrać. Aż do wczoraj :)
OdpowiedzUsuńDziś rano, zaraz po przebudzeniu się (czyli w sumie nie tak dawno) od razu uruchomiłam przeglądarkę w telefonie i dokończyłam czytanie. Powiem Ci, całkowicie szczerze, że nie żałuję ani troszkę tego, iż tu trafiłam. Uważam, że właśnie opowiadania pisane przez osoby uczuciowe są najlepsze i Twoje zdecydowanie przypadło mi do gustu. Już nie mówię tu tylko o fabule, która jest wyjątkowa i niespotykana, mimo, że motyw cierpienia bohaterów jest dość powszechny. W każdym bądź razie piszesz świetnie! Genialnie opisujesz uczucia postaci i niesamowicie się w nie wcielasz. Po prostu jedno wielkie: WOW!
Dziewczyno, jesteś niesamowita i życzę Ci z całego serca, by wena Cię nie opuściła, żebyś dalej dla nas pisała i na pewien sposób uwalniała się od tych przykrych i negatywnych emocji.
Jeśli chodzi o ilość komentarzy - doskonale Cię rozumiem. To faktycznie przykre, gdy staramy się, poświęcamy swój czas na napisanie kolejnych rozdziałów, a niektórym nie chce się poświęcić tej minutki na napisanie jakiegokolwiek komentarza. Z racji tego, że wiem ile to dla nas - 'pisarek' - znaczy postaram się w miarę możliwości komentować każdy kolejny rozdział.
Gorąco pozdrawiam i niecierpliwie czekam na ciąg dalszy xx
super super super <3
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam wszystkie rozdziały i stwierdziłam, że zostawię po sobie jakiś dłuższy ślad pod ostatnim rozdziałem, dlatego przepraszam, że nie komentowałam każdego.
OdpowiedzUsuńMoja osoba patrzy na twoje opowiadanie naprawdę z wiele stron: serca, rozumu, człowieka, osoby, która kocha psychologię, młodej dziewczyny...
Każda ze stron jest ciut odmienna, ale mają wspólny zbiór. Poglądy każdej ze stron w kilku procentach się zazębiają.
Pozwolisz więc, że zacznę od tego co jest podobne.
Wszystkie strony się cieszą, że się otworzyłaś i że wylewasz swoje emocje gdzieś poza serce. To natomiast jest najlepszym co można robić. To właśnie ludzie, którzy wszystko w sobie duszą mają największe problemy sami ze sobą. Dlatego jeżeli sprawia ci to przyjemność i lepiej się przez to czujesz to pisz... pisz... pisz...
Nie musisz się czuć zobowiązana do dodawania rozdziałów, bo nawet jeżeli będziesz miała garstkę czytelników to to i tak będzie ci pomagało.
Zauważ też proszę, że zazwyczaj komentują osoby, które same piszą, które same prowadzą blogi i wiedzą co oznacza ten jeden komentarz. Jak bardzo on pomaga, motywuje i pobudza do dalszego pisania.
Sposób pisania masz wysoce nietypowy i wyjątkowy, co przelewa się na narrację. Dla niektórych osób (najczęściej tych nieoczytanych i niewrażliwych) może się ona wydać monotonna. Lecz nie powinnaś się tym w ogóle przejmować. :) Osobom oczytanym i zwracającym uwagę na przedstawione problemy powinna bardzo przypaść do gustu. Cieszy mnie także ogromny zasób pięknego słownictwa, którym operujesz w tak trudnym tekście. Poprawność gramatyczna też na wysoką ocenę...
Nie myśl sobie, że teraz słodzę czy piszę tylko żeby pisać. Mimo iż w swoim życiu spotykałam się z wieloma blogami, które były stwarzane, aby zdobyć litość czytelników i aby słuchać tych najpochlebniejszych komentarzy. Tutaj zaufałam i uwierzyłam, mam nadzieję, że nie na daremno.
(Proszę nie obraź się, ale naprawdę jest wiele takich blogów i wiele takich ludzi. Niektórych udaję się rozgryźć dość szybko znając pewne ludzie schematy. Jednak internet dalej w tej części zostaje "niemy".)
Wspominając o innych stronach...
Mój psychologiczny umysł, który od razu uruchomił całe zastępy szarych komórek, mówi: "..............."
Tutaj lepiej nie pisać, ale poproszę cię, abyś podała swojego maila lub skontaktowała się ze mną na mój: " bpapaj@wp.pl ".
Młoda kobieta ci serdecznie dziękuję... ale czyta jej się to dość ciężko, ponieważ pulsująca rana pod mostkiem otwiera się i daje o sobie znać.
Jest jeszcze kilka innych stron... ale to innym razem. I tak ci dziękuję, jeżeli to przeczytałaś i dobrnęłaś aż tu.
Tak jeszcze krótko odnośnie fabuły...
Twoje opowiadanie jest... ciężkie i do najprzyjemniejszych nie należy. Natrafiłam na nie dzięki linkowi na stronie z tłumaczenie Abuse. Bardzo poprawnie przedstawione emocje wewnętrzne postaci, fajne trzymanie w niciach tajemnicy czytelników. Dzięki temu każdy w głowie sobie snuje jakieś przypuszczenia, których ty możesz później nie potwierdzić.
Mimo że jest to ciężkie opowiadanie to czyta się je... dobrze, ponieważ zachowałaś (najprawdopodobniej nieświadomie) kilka bardzo ważnych i istotnych elementów.
Nie poddawaj się, pisz dalej! Uśmiechaj się! Podnoś nos wysoko do góry i się uśmiechaj! ;)
Pozdrawiam.
Angel
Super Kasiu, podziwiam:) *-* Ubóstwiam twoją formę pisania c: swoją drogą.. skąd bierzesz cytaty na początku, z książek, które czytasz czy szukaj normalnie w necie?
OdpowiedzUsuńCzekam skarbie na kolejny, pomimo tego, że nie wszyscy komentują, masz tą świadomość, że czytają, więc się ciesz:)) Nie było mnie tu kilka dni, a widzę, że już liczba czytelników wzrosła c:
Ps. odezwij się czasem <3
Świetny ;D !!
OdpowiedzUsuńWow to jest naprawdę dobre ;) Uwielbiam to czytać, ale jest trochę za bardzo depresyjne, a to staje się już nudne, zresztą chcialabym ciebie poprosic o dokladniejsze pisanie, np. Moglas napisac co Harry sobie takiegozrobil, ze wszyscy byli przerazeni. A tak to pozdrawiam i zycze wszystkiego dobrego w Nowym Roku :)
OdpowiedzUsuńNie bez powodu zatajam to przed swoimi czytelnikami. Chcę po prostu zbudować napięcie, a już wkrótce dowiecie się o co chodzi ;)
UsuńNaprawde piękne opowiadanie bardzo zaluje ze tylko tyle rozdzialow bo moglabym to czytać całymi dniami ! Niecierpliwie sie juz kiedy bd kolejny! Czytalam tez twoją notke o sobie i czuje sie trochę podobna do ciebie ponoewaz przezylam bardzo podobne problemy tzn oczywiscie nie az tyle dlatego podziwiam cie że się nie poddajesz bo mi bylo ciężko a co dopiero tb która przeszła chyba 2x więcej Trzymaj się jesteś świetna i masz wielki talent nie poddawaj się całuję /P
OdpowiedzUsuńSweet Sweet i jeszcze raz Sweet to opowiadanie żądzi jest Sweet Sweet Sweet Sweet Sweet Sweet Sweet Sweet
OdpowiedzUsuń